Boże Narodzenie w Belgii obchodzi się podobnie jak w Polsce, z tą różnicą, że tutaj przeżywa się je bardziej duchowo i panują pewne zwyczaje. Pamiętam pierwsze święta w Polsce. Modlitwa, głowa rodziny pierwsza składa życzenia świąteczne łamiąc się z innymi opłatkiem, dopiero potem wszyscy mogą usiąść do Wigilii. To była dla mnie nowość, zaskoczyła mnie doniosłość tych świąt. Podoba mi się świąteczna atmosfera i tradycja. W naszej rodzinie każdy ma swoje zadania. Teściowa przynosi sianko na stół i układa je pod obrusem, gdzie każdy wkłada pieniądze, żeby się „rozmnażały”. Gotuje też zupę grzybową, gołąbki, kapustę z grochem, a żona sałatkę, bigos i śledzie. Ja co roku jeżdżę po karpia, zawsze kupuję go w tym samym miejscu, zawsze w dniu Wigilii. Kiedy przygotowujemy wigilijne potrawy, jest wesoło i wszystko przebiega sprawnie, przecież w kuchni zawsze rządzi teściowa, dlatego też każdy wie co ma robić.